Boję się wielu chorób. Zastanawiam się, czy załapałem się na geny odpowiedzialne za choroby Alzheimera oraz czy kilkuletnie palenie papierosów zaważy nad tym, że dopadnie mnie nowotwór. Obecnie jednak najbardziej przeraża mnie zawał serca, bo nie da się ukryć, że to choroba, na którą umiera coraz więcej osób. Nasz tryb życia, jedzenie oraz coraz bardziej zanieczyszczone środowisko tylko w tym pomagają. Mam świadomość tego, że jestem bardzo mocno narażony na zawał, dlatego też przede wszystkim stawiam na ruch. Zacząłem częściej spacerować, zapisałem się na basen i regularnie jeżdżę na rowerze. Czasami uprawiam gimnastykę i biegam. Po rozmowie z lekarzem przestałem chodzić na siłownię, ponieważ ćwiczenia typowo siłowe nie tylko nie pomogą w zapobieganiu zawału, ale też mogą go przyspieszyć. Lubię też umówić się z przyjaciółmi na gry zespołowe, takie jak siatkówka, czy koszykówka. Oprócz ruchu zmieniłem również swój sposób żywienia. Skonsultowałem ją z dietetykiem, który ustalił ze mną menu, które jest urozmaicone, ale nie spowoduje nadwagi. Jem dużo owoców, warzyw, pełnoziarniste pieczywo. Polubiłem się z rybami i chudym, gotowanym mięsem. Jem także niskotłuszczowe jogurty i inne mleczne produkty. Rada pani dietetyk: odstawić nasycone kwasy tłuszczowe i zastąpić je wielonasyconymi kwasami pochodzącymi głównie z ryb i roślin. Mam bardzo wysokie ciśnienie tętnicze, dlatego zacząłem unikać soli w dużych ilościach. Obawa przed zawałem pozwoliła mi również w końcu rzucić palenie. Alkoholu nigdy nie nadużywałem, co teraz nie jest bez znaczenia dla mojego serca. Zadbałem o swoje serce, a cale ciało ma się lepiej. Duch również. Czuję się znakomicie.